Zakładanie własnej kawiarni brzmi jak spełnienie marzeń, prawda? Ale zanim na Twoim Instagramie pojawi się pierwsze flat white w porcelanowym kubku z cytatem o życiu, musisz stoczyć małą bitwę… ze sprzętem. Bo dobrze wyposażona kawiarnia to nie tylko ładne fotele i modne neonowe hasło na ścianie.
Ekspres, młynek i… zimna krew. Co musi być na starcie?
Pierwsza rada? Nie kupuj ekspresu z promocji w supermarkecie za 299 zł. Serio, próbowałem. Raz. Skończyło się tym, że klientka poprosiła o espresso, a dostała coś, co smakowało jak deszczówka z popielniczki.
Profesjonalny ekspres ciśnieniowy to serce każdej kawiarni. Jeśli planujesz mały lokal, rozważ np. Nuova Simonelli Appia II (ok. 12 000 zł) albo kultową La Marzocco Linea Mini (ok. 17 000 zł). Większy ruch? Wtedy wchodzą do gry takie potwory jak Sanremo Café Racer czy Victoria Arduino Eagle One – sprzęt z kategorii „zrób espresso, zanim klient zdąży wyjąć telefon.
I pamiętaj: ekspres bez dobrego młynka to jak kucharz bez noża. Serio. Weź chociaż dwa – do espresso i alternatyw. Przykładowo:
- Mahlkönig E65S GBW – ok. 8 000 zł
- Fiorenzato F64 EVO – ok. 3 500 zł
Dorzucamy do tego klasykę baristy:
- waga baristyczna (od 200 zł),
- termometr do mleka (ok. 50 zł),
- dzbanki do spieniania mleka (od 40 zł),
- tamper (od 150 zł),
- filtry lub stacja filtrująca wodę (od 500 zł).
Nie oszczędzaj na podstawach. Pamiętaj, że ekspres zawsze psuje się wtedy, gdy masz kolejkę po latte aż za drzwi. Sprawdzone info.
Na wynos? Tylko z pompą (i papierowym kubkiem)
Wyobraź sobie: jesteś klientem, spieszy Ci się na tramwaj, prosisz o kawę na wynos, a barista wręcza Ci ją… w słoiku po ogórkach. Nie, nie róbmy tego. Opakowania na wynos to must-have XXI wieku.
Potrzebujesz:
- jednorazowych kubków z wieczkami,
- opakowań na ciasta,
- papierowych torebek, które nie rozpadną się w deszczu jak scenariusz randki z Tindera.
A skoro już serwujesz słodkości – poszalej! Sosy czekoladowe z nutą pomarańczy, chili albo solony karmel potrafią wyczarować deser, który sam się wstawia na Instagrama.
Instalacje, czyli fundamenty bez smaku (ale z rachunkami)
Pamiętam, jak kumpel otwierał kawiarnię i zapomniał o wentylacji. Po tygodniu wszystko – łącznie z jego kurtką – pachniało jak ciastko z kawą. A nie w dobrym sensie.
Technikalia są jak scenografia w teatrze – jak działa, nikt nie zauważa, jak nie – masz dramat.
- Woda – ekspres musi być podpięty na stałe, z filtrem i dobrym odpływem.
- Prąd – osobne obwody, żadnych przedłużaczy z marketu. Młynek nie może dzielić gniazdka z mikrofalą.
- Wentylacja – szczególnie, jeśli masz mało miejsca. Zapach kawy jest cudowny, ale nie jak osiada Ci na włosach.
- Akustyka – młynki hałasują. Jeśli goście chcą gadać, a nie krzyczeć, izolacja dźwiękowa to Twój przyjaciel.
Gdzie to wszystko kupić, żeby nie osiwieć?
Można biegać po sklepach, hurtowniach i OLX-ach jak z miarką w ręku, ale po co się męczyć?
Zdecydowanie lepiej znaleźć jednego porządnego dostawcę online. Zyskujesz nie tylko czas i nerwy, ale też niższe ceny, szerszy wybór i święty spokój. Oszczędności możesz potem wrzucić w reklamę na Instagramie albo nową ladę, przy której klienci będą robić sobie selfie.
Klient dziś chce więcej niż kawę – on chce doświadczenia
Czasy, kiedy „czarna z mlekiem” wystarczała, minęły jak moda na jeansy rurki. Teraz trzeba zaskakiwać, rozpieszczać i… adaptować się.
- mleka roślinne – sojowe to podstawa, ale miej też owsiane, migdałowe, kokosowe – klienci lubią wybór,
- dripy i Chemexy – nawet jeśli tylko dla kilku hipsterów z brodą i książką o kawie, warto mieć,
- kawa bezkofeinowa – ratunek dla kobiet w ciąży i nocnych marków,
- syropy – klasyka jak karmel, ale też odważne jak lawenda czy róża (serio, działa!),
- herbaty sypane – w modzie są organiczne, sezonowe i lokalne.
Obserwuj, co się pije w Twojej okolicy, słuchaj klientów, odwiedzaj targi. Trendy nie śpią.
Sanepid patrzy – czyli nie tylko styl, ale też przepisy
Okej, na koniec nudna część – ale super ważna. Bez papierów i norm nawet najlepsza kawa nie smakuje dobrze, zwłaszcza gdy dostajesz mandat.
O czym trzeba pamiętać?
- blaty, zlewy i półki – łatwe do czyszczenia, najlepiej stal nierdzewna,
- zlew do rąk z dozownikiem i papierowymi ręcznikami – obowiązkowo,
- osobne zlewy do naczyń i do produktów – nie mieszamy,
- HACCP – dokumentacja, która pokazuje, że wiesz, co robisz (albo przynajmniej udajesz profesjonalistę).
Zanim zaczniesz wiercić w ścianach i rozstawiać meble, skonsultuj się z lokalnym sanepidem. To jak zrobienie próbnego espresso – lepiej raz sprawdzić niż potem wszystko wyrzucać i robić od nowa.